Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Nie 19:56, 26 Wrz 2010 Temat postu: Scythor [Ari] |
|
|
Imię i nazwisko: Scythor herbu Senzala (wymowa: „Skajtor”. „Senzala” czyta się tak, jak się pisze)
Rasa: Człowiek
Wygląd:
Młody (na oko dwudziestopięcioletni – wg ludzkiej rachuby), wysoki, smukły, o inteligentnym spojrzeniu. Szafirowe oczy przyglądają się wszystkiemu i wszystkim (głównie wszystkim) z podejrzliwością oraz pewną dozą ciekawości, jakby chcąc rozłożyć przedmiot na czynniki pierwsze i sprawdzić jak to jest zrobione. W przypadku ludzi, Scythor zwykle doprowadza do pojedynku wzrokowego, które zwykle wygrywa. Na poharatane dość licznymi – jak na wiek Scythora – zmarszczkami czoło opada grzywka słomianych włosów. Co ciekawe, żaden włos nie śmie ograniczyć zasięgu wzroku najmity poprzez spadanie mu na oko. Złote włosy są krótko przystrzyżone, zwykle uczesane w stylu swobodnym – nawet bardzo swobodnym.
Scythor zwykle ubiera się na cebulę – wielowarstwowe ubranie skrywa całe jego ciało, z wyjątkiem dłoni oraz głowy i idealnie wpasowuje się w kształty jego ciała, a także… charakteru. Lniana, brunatna koszula z wyszytym na złoto herbem zwykle – dla dobra noszącego – jest ukryta pod cienką, skórzaną kurtą, nad wyraz zdobną i miejscami (na przykład na zapięciach, klamrach itp.) złoconą. Następnie talię okalają dwa pasy, jeden z przymocowanymi pochwami od szamsziru oraz lewaka o drugi zahaczone są sakiewki – głównie z pieniędzmi, choć nie tylko. Ich zawartość znana jest tylko Scythorowi. Chociaż… Nie, ich właściciel również nie wie, co kryją, gdyż sakiewki Scythora posiadają chyba ukryte przejścia do magicznych wymiarów, dzięki którym są w stanie pomieścić wszystko – i robią to.
Osobowość:
Kiedy patrzysz na Scythora, on również patrzy na ciebie. Stale zachowujący zimną powagę (z wyjątkiem sytuacji naprawdę ekstremalnych) oraz czujność – węszący, wypatrujący, nasłuchujący. Od czasów pewnego wydarzenia, jak nazywa wspólną z Ettanem milicyjną wpadkę w Shiel nie ufa nikomu. No, może Ettanowi. Ewentualnie. Jeśli musi.
Każdą sytuację stara się zanalizować pod kątem „on na pewno chce mnie w coś wrobić”. Takie już Scythorowe doświadczenie życiowe. Choć jego ulubionym orężem są kpina, ironia i słowna riposta, równie chętnie dobywa szabli. Posługuje się nią w podobny sposób, jak swoim językiem – nieprzewidywalnie, zabójczo oraz z pewną dozą czarnego humoru, przy czym tego ostatniego jest zwykle najmniej. Cóż, „Scy” nigdy nie należał do towarzyskich osób. Jeżeli już musi z kimś rozmawiać, traktuje go z pogardliwą, zimną galanterią.
Historia:
- Psiakrew – jęknąłem z idiotyczną miną. Stojący obok mnie Ettan nie wyglądał dużo lepiej. Cóż się dziwić, nabrali nas jak małe dzieci… - Na trzy taranujemy tego popierdółkę i uciekamy – szepnąłem do krasnoluda. – Raz…
- W imieniu Mistrza Łabędziego Śpiewu, pana miasta Shiel… – zagrzmiał głos sierżanta straży miejskiej - …skazujemy was, Scythora herbu Senzala oraz Ettana na banicję…
- …dwa… - Serce zabiło mi mocniej, a raczej jeszcze mocniej. Chyba chciało wyfrunąć z klatki.
Czekałem na to, co się stanie.
Jeb.
Minstrelowie opisaliby to ładniej, ale w tamtym momencie nie potrafiłem nazwać dźwięku oszalałego serca inaczej niż „jeb”.
- Wasze osoby nie mają i już nigdy nie będą miały prawa wejść do tego miasta. Jeśli tak się stanie, zostaniecie unieszkodliwieni przez lokalne straże. Oddajcie nam teraz wszystko, co macie…
Jeb.
- Trzy!
Wybiegliśmy. Chyba – i na szczęście – się tego nie spodziewali… Udało nam się uciec.
Ale zacznijmy od początku, nie końca…
***
Urodziłem się w Shiel, jak NAPRAWDĘ nietrudno się domyślić. Bogowie mi sprzyjali, to trzeba przyznać. Lubiłem ich, a oni mnie. Obdarzyli moją rodzinę bogactwem… no, dostatkiem; nie chorowaliśmy, jakimś dobrym złożeniem losu nasze interesy kwitły. Nie miałem co prawda rodzeństwa, ale nikomu szczególnie to nie przeszkadzało. Przeciwnie, dzięki temu mogli skupić się na wychowaniu mnie. Tak też się stało.
Zdobyłem należyte wykształcenie, dzięki naukom w Szkole Rycerskiej. Płatnej, a jakże. Niedługo potem, w wieku mniej więcej lat piętnastu, zostałem zaciągnięty do wojska jako zwiadowca. Dobrze mi to szło, tak przynajmniej twierdzili…
Cofał się przed nadchodzącymi zewsząd orkami. Zewsząd, z każdej strony, lśniła ich zielona, świecąca - jakby łuskowa - skóra. Został przyparty do drzewa, bez szansy ucieczki.
Cios za ciosem, mordercza tarantela orkowych szabli, toporów i obuchów… spadały na niego jak grad, złożony z wyjątkowo wielkich i wyjątkowo bolesnych kropli. Ledwie chronił głowę tymi swoimi krótkimi, nic nie znaczącymi mieczykami.
Brunatny pancerz zwiadowcy był porozrywany do granic możliwości – właściwie, były to strzępy pancerza, żałośnie wiszące na szkarłatnym od krwi i żółto-purpurowym od siniaków ciele.
Umieram, pomyślałem.
Nie umarł. Raz w życiu żołnierze, których prowadził po dzikich ostępach Farlornowej Nadziei (choć wtedy była to po prostu skalno-ognista pustynia bez nazwy), zdecydowali się okazać mu wdzięczność. Przepędzili zielonoskórych w ostatniej chwili. A dzięki manewrowi Scythora i jego rozpaczliwej walce, udało się przemknąć do bazy bestii, rozprawiając się z bezlitosnymi stworzeniami raz na zawsze.
Docenili mnie. Mnie i moich towarzyszy, których imion ze względu na ich bezpieczeństwo nie wspomnę, awansowano na rycerzy. Nadano nam herb Senzala - „pogromcy zielonych”.
Okazjonalnie dorabiał jako najmita. Wraz z krasnoludem Ettanem pewnego pięknego dnia dostał zlecenie pozbycia się pewnego niewygodnego człowieka. Łatwizna. Skrytobójstwo (zadziwiające, jak cichy i podstępny był ten krasnolud. Scy nigdy nie widział krasnoludziego skrytobójcy, był więc podwójnie zdziwiony) miało mieć miejsce następnego wieczoru.
Zakradli się bez większego problemu, bezszelestnie otworzyli drzwi…
Nie spał. To nic. I tak nie zdąży krzyknąć.
Problem w tym, że nie zamierzał krzyczeć. Straż miejska już tu była.
- Zrobili nas w cojones – jęknął Ettan.
- Psiakrew – jęknąłem z idiotyczną miną. Stojący obok mnie Ettan nie wyglądał dużo lepiej. Cóż się dziwić, nabrali nas jak małe dzieci… - Na trzy taranujemy tego popierdółkę i uciekamy – szepnąłem do krasnoluda. – Raz…
- W imieniu Mistrza Łabędziego Śpiewu, pana miasta Shiel… – zagrzmiał głos sierżanta straży miejskiej - …skazujemy was, Scythora herbu Senzala oraz Ettana na banicję…
- …dwa… - Serce zabiło mi mocniej, a raczej jeszcze mocniej. Chyba chciało wyfrunąć z klatki.
Czekałem na to, co się stanie.
Jeb.
Minstrelowie opisaliby to ładniej, ale w tamtym momencie nie potrafiłem nazwać dźwięku oszalałego serca inaczej niż „jeb”.
- Wasze osoby nie mają i już nigdy nie będą miały prawa wejść do tego miasta. Jeśli tak się stanie, zostaniecie unieszkodliwieni przez lokalne straże. Oddajcie nam teraz wszystko, co macie…
Jeb.
- Trzy!
Wybiegliśmy. Chyba – i na szczęście – się tego nie spodziewali… Udało nam się uciec.
Błąkali się po miastach. Plotki rozeszły się szybko, ale oni podróżowali jeszcze szybciej. Dotarli do terenów, gdzie nikt o nich nie słyszał.
Sam Uram zaproponował im niezły ubaw połączony z zyskiem. Zemsta… Może wśród wysłanników Udwina (w końcu pochodził z tych okolic… Shiel, Liannon i Szarogórze leżą niedaleko od siebie) będzie ten, który ich wrobił..?
A jeśli nie… cóż, zarobek też uczciwy.
Jeśli zechce ich oszukać? Cóż. Jest magiem Kręgu. Gdyby zechciał, zrobiłby z nimi inne, gorsze rzeczy…
Trzeba się łudzić, że nie chce.
Poziom: 1
Obecne doświadczenie: 0
Siła: 25
Wytrzymałość: 25
Zręczność: 35
Zwinność: 30
Mądrość: 25
Inteligencja: 40
Charyzma: 30
Umiejętności:
Lekkie uzbrojenie: 1
Poza tym, jako rycerz, Scythor opanował podstawy oratorstwa i dyplomacji, potrafi czytać oraz pisać we wszystkich znanych sobie językach (póki co – ludzi z Fiary oraz wspólny). Z kolei, dzięki zwiadowczej przeszłości, potrafi poradzić sobie „w dziczy”. Scythor preferuje „myślowe” rozwiązania, wykorzystujące jego inteligencję, spryt oraz wyostrzone zmysły. Fizyczne zabawy zostawia osiłkom i tancerzom.
Ekwipunek:
Napierśnik, kaftan, nogawice – wszystko z ćwiekowanej skóry, dość dobrej jakości (opisane w wyglądzie)
Szamszir (czy też scimitar, jak kto woli) schowany w hebanowej, złoconej pochwie, ulubiona zabawka Scythora oraz jego decydujący i ostateczny argument w dyskusjach…
Ubranie, opisane w wyglądzie
Lewak (krótki miecz, schowany w małej pochwie za paskiem) i dwa sztylety (jeden za paskiem, drugi ukryty), tak na wszelki wypadek
Opanowane zdolności bojowe oraz znane czary:
Wyostrzone zmysły (uzgodniona z MG)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Pon 16:03, 27 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|