Fenris
Zbrojny w klawiaturę
Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się wziąłeś?
|
Wysłany: Sob 17:18, 25 Wrz 2010 Temat postu: Fenris Ragnarok [nie zgadniesz kto!] |
|
|
Imię i nazwisko: Fenris Ragnarok
Rasa: Człowiek
Wygląd: Wysoki przedstawiciel rasy ludzi, o zielonych oczach i krótkich brązowych włosach. Poza tym nie wyróżnia się niczym szczególnym, a wszelkie jego rysy można by wpleść w kanony normalności, zwykłości, przeciętności. Nosi ciężką stalową zbroję, podobną do tych używanych przez oddziały paladynów i pewnie mógłby się do nich zaliczyć gdyby nie dość dziwny oręż jak na świętego wojownika. Szyję zdobi dość dziwny, ręcznie dziergany, długi, prawie biały szalik ozdobiony dziwnymi bordowymi plamami przypominającymi... zaschniętą krew.
[link widoczny dla zalogowanych]
Osobowość: Nieustraszony w pewnym sensie. Boi się samego strachu, a raczej niewiedzy z czym ma do czynienia. Niegdyś zawzięty i oddany, teraźniejszość, jednak ostudziła jego zapał, lecz nadal może pokazać na co go stać jeśli taka będzie jego wola. Tępi wszelkie zło zazwyczaj udzielając swym toporem rozgrzeszenia. Bardzo lubi jabłka. Stara się bezinteresownie pomagać innym. Nie znosi blefu, z łatwością potrafi wykryć pomniejszych krętaczy.
Historia:
Zima, jakieś zadupie zamieszkałe przez ludzi
Kiedy Fiarę pokrył śnieg, większość ludzi kryła się w swoich domach wygrzewając się przy kominku. Mniejszość natomiast musiała jakoś wiązać koniec z końcem. Szczęściarze...
Po sadzie rozległ się głuchy stuk, a następnie ledwo słyszalny trzepot parunastu małych, ptasich, skrzydeł. Dziw, że te małe ptakulce nie odleciały jeszcze z tej posępnej i zimnej krainy jak zrobili to ich więksi kuzyni. Głuchy stuk powtórzył się parę razy aż w końcu umilkł.
Fenris odłożył siekierę i zmęczony siadł na pniaku starej jabłoni, która właśnie została ścięta. Siarczysty mróz wdarł mu się do płuc. Rozejrzał się dookoła. Biały puch okrył już wszystkie drzewa w sadzie, pod nimi rozciągała się lodowa alejka, na której nieopatrzny gość mógł rozwalić sobie nos albo nawet stracić życie. Na końcu alejki ukazał się cień, który coraz bardziej się zbliżał.
- Braciak!!! - mały chłopiec dobiegł do Fenrisa. Aż dziw, że przeżył bieg po tym torze śmierci. Był to przybrany brat Fenrisa- Sam. - Lena, chciała żebyś do niej wpadł. Chyba ma zamiar coś Ci ofiarować! - Sam uśmiechnął się po czym nie czekając na odpowiedź Fenrisa zaczął jak gdyby nigdy nic wymachiwać dopiero co podniesioną siekierą w nieznanym celu.
- Lena? - serce Fenrisa zabiło mocniej na wydźwięk tego imienia - Zostaw tą siekierę młodzik, nie chcesz chyba skończyć jak Porąbany Bart? Do dziś nie znaleziono jego ręki.
Dzieciak jakby posmutniał, że ktoś odbiera mu zabawkę lecz posłusznie odłożył siekierę.
***
Szedł szybkim krokiem, a oddech stawał się coraz cięższy. Ciągle myślał o Lenie. To dla niej dbał o sad, pomagał w zbiorach i wycinał stare drzewa. I choć ona powtarzała mu tyle razy aby zajął się czymś ambitniejszym, wyjechał do miasta gdyż tam może dużo osiągnąć, nie słuchał jej. Powoli zbliżał się do jej domu, zapukał do drzwi. Nikt nie odpowiedział. Wziął, więc głęboki oddech i otworzył je. W pustej sieni nie było nic ciekawego, oprócz pewnego koszyka do którego Fenris dość często sięgał.
- Lena?! - zawołał lecz nie usłyszał odpowiedzi. Zaniepokojony podszedł do koszyka i wyjął rumiane, jesienne jabłko. Łapczywie zatopił w nie zęby i ruszył w górę po schodach. Drzwi do pokoju Leny zaskrzypiały złowieszczo, a Fenris wszedł do stancji. Światło pochodzące z okna padało na stół, a na nim leżał szalik.
- Lena?! Ach więc to o to... - przerwał w pół zdania. Na szaliku dało się zauważyć czerwone plamy. Głowa zwróciła się w stronę łóżka Leny. Źrenice zwęziły się w zastraszającym tempie, oddech zamarł, serce stanęło, jabłko wypadło z rąk wydając cichy plask, potem nastąpiła cisza.
***
Wiosna tego samego roku, wzgórza przed Shiel
Silny wiatr rozwiewał jego włosy, szal choć brudny trzepotał majestatycznie. Nóż u pasa i niezgolona broda nadawały mu dość dzikiego wyglądu.
- Czymś ambitniejszym mówiłaś? Jakim byłbym śmieciem gdybym wtedy Cię posłuchał? Teraz spełnię twoje życzenie, Lena! - krystaliczne łzy spłynęły po policzku by natychmiast zostać zdmuchnięte przez wiatr.
Parę lat później, wzgórza przed Shiel
Silny wiatr rozwiewał jego włosy, szal choć brudny trzepotał majestatycznie. Ten sam nóż acz przekuty na nowo mieścił się teraz w czarnej skórzanej pochwie przy pasie. Zbroja odbijała ostatnie promienie zachodzącego słońca. Nonszalancko opierał się na drzewcu berdysza zagryzając powoli bezbronne jabłko.
- Czymś ambitniejszym mówiłaś? - uśmiechnął się, podniósł głowę wysoko w górę i szepnął - Dziękuję, a teraz życz mi szczęścia, bo idę do miejsca skąd nawet dusze mogą nie powrócić.
Łza przecięła dobre pół policzka gdy wtem porwał ją wiatr. Ogryzek upadł beznamiętnie na ziemię.
***
Poziom: 1
Obecne doświadczenie:
Siła: 40
Wytrzymałość: 35
Zręczność: 30
Zwinność: 25
Mądrość: 25
Inteligencja: 25
Charyzma: 25
Umiejętności:
Ciężkie uzbrojenie 1
Ciężki pancerz 1
Ekwipunek:
* ciężki stalowy pancerz(w składzie naramienniki, napierśnik, nagolenniki, rękawice) skutecznie przykrywa normalny ubiór pod nim, na szyi długi szal
* nóż rzeźnicki o długim ostrzu idealny do krojenia mięsa, nieodłączny element każdego szefa kuchni
* berdysz, długi drzewiec, stalowe ostrze. Ciężki, widać, że solidna robota ;]
* lina, linka, żyłka, ogryzek, krzemyk, parę miedziaków, ludzka ręka, a nie tego ostatniego tutaj nie ma
* torba z zapasem zielonych, kwaśnych jabłek zazwyczaj zawieszona na drzewcu berdysza
Opanowane zdolności bojowe oraz znane czary:
Okrzyk bojowy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fenris dnia Wto 18:01, 12 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|