|
SpellForce Forum
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Czw 11:04, 14 Paź 2010 Temat postu: Rozdział II, skład drugi |
|
|
Gracze biorący udział:: Marcus Maev, Drish, Randarol Tunetok, Ugruk Krwawy
BN w drużynie: Ismail
***
Choć oficjalnie słońce dopiero wschodziło, by uraczyć wszystkich swymi złotymi, jakże ciepłymi promieniami, północna część Mulandiru była oświetlona jak w południe. Powodem tego był...
- Pożar! - Krzyknął mroczny elf Marcus.
Istotnie. Drewniane, zresztą nie tylko, domostwa zmieniły się w przepiękne, gigantyczne pochodznie. Złote łuny i czarny dym tańczyły ze sobą na błękitno-różowym niebie.
- To tam kiedyś stał twój dom? - Domyślił się Ismail. Wskazał największe domostwo, nieco odosobnione od reszty. Płonęło najjaśniej, najwyższym płomieniem.
- Kwatery w Szepcie nie są aż tak niewygodne... - Kontynuował pupilek Hokana, dość nędznie pocieszając towarzysza. - Przyzwyczaisz się.
Spojrzał na Drisha. Chyba go to zdarzenie niewiele obchodziło i chciał iść dalej. Więc poszli, choćby dlatego, że Drish zabiłby ich, gdyby nie ruszyli - wzrokiem, naturalnie. Innego oręża nie mieli.
Wrota do Mulandiru stały lekko uchylone, jakby ktoś przed chwilą tędy wchodził i w pośpiechu nie domknął drzwi. Lub, co również możliwe, nie mieszkał w domu i nie wiedział, że drzwi służą do zamykania.
Randarol podszedł do wielkich, kamiennych drzwi, w których jednym skrzydle zmieściłyby się trzy Ugruki ustawione w szeregu, i wyciągnął dłoń, by je popchnąć.
Błyskawicznie jednak cofnął rękę, niesiony pradawnym instynktem.
Wrota zapłonęły w jednej sekundzie, jak zaczarowane. W ogniu tym zdecydowanie więcej było żaru, tańczących płomyków i szeptających polan drewna, niźli ciepła.
Szybko przekonali się, dlaczego.
Szepcące płomienie zdawały się mówić. I faktycznie, mówiły, na początku pojedyncze słowa, później wyłapali całą frazę, powtarzaną w kółko. Głos, jakim mówiły płomienie (czy im się to, do cholery, nie wydawało!?) zawstydzał swą nieprzyjemnością nawet nieznośny głos Rheniva. Mógłby porysować najpiękniejsze i natwardsze diamenty samym swoim brzmieniem.
Księga, wśród płomieni szepcących
Skryta, tchórzów nie toleruje.
Dopuszcza do siebie tylko tych,
Którym nudny żywot nie smakuje.
Ileż poświęcić jesteście gotowi,
By umarłego żywot zgromić?
Płonące wrota stały otworem... no, zapraszająco uchylone.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ari dnia Czw 11:06, 14 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Vinrael
Mocarz klawiszy
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 479
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 11:38, 14 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
"No nie, teraz pałka się przegła..." - pomyślałem. Nie tylko drzwi stanęły w płomieniach, również czułem, że zaraz wybuchnę.
- Chcesz wpierdol? - swoje pytanie skierowałem do drzwi, przechylając głowę w lewą stronę. Naprawdę denerwował mnie fakt, że magowie kręgu sami nie mogą sobie pójść po te książki, które bądź co bądź, znajdowały się w ich siedzibie... "Cudownie!" - zdecydowanie nigdy nikogo nie powinienem pocieszać. Na szczęście chłodne spojrzenie Ismaila znowu mnie uspokoiło. Potrzebowaliśmy w drużynie osoby, która potrafiła trzeźwo myśleć. Po tym, jak kompani zmierzyli mnie wzrokiem, stwierdziłem, że nie ma rady i trzeba coś wymyślić:
- Jakieś pomysły? - zapytałem resztę. Mina Ugruka mnie załamała. Choć przywykłem do jego zapachu, wciąż nie mogłem pojąć jego rozumowania. Głos prowokował mnie bez przerwy, zmuszając do zmarszczenia brwi i dość idiotycznej miny.
- Dobra tam... jak się popalę, to odetnijcie mi głowę, weźcie runę i róbcie co chcecie - powiedziałem stanowczym tonem. Zdecydowany, miałem zamiar postawić wszystko na jedną kartę. Choć mi się zbytnio nie podobało, zadanie to zadanie i trzeba je wykonać. "Mógłbym ich zabić, gdyby zaczęli mi przeszkadzać..." - miałem w zwyczaju ciepło myśleć, o swoich sprzymierzeńcach. Ostatni raz zmierzyłem wzrokiem wszystkich wokół. Obojętne spojrzenie omiotło Randarola, Ismaila Ugruka i mrocznego elfa, który się nie przedstawił, być może po raz ostatni. Prychnąłem, tupnąłem raz i drugi, i zamierzałem przejść przez te drzwi, choćbym miał je zeżreć. Nie odczuwałem strachu, choć nie wiedziałem, czy mi się uda. Zamiast martwić się o swoje życie, obmyślałem plan, w jaki sposób pozbawię głowy "kolegi Hokana", dzięki któremu mogę tylko rozbrajać spojrzeniem...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vinrael dnia Czw 11:51, 14 Paź 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Drakon Arach
Zaklinacz słów
Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 13:22, 14 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Prychnąłem. Jak ja cholera do ciężkiej cholery nienawidzę ognia! Nie dość, że zostałem pokonany w świetle swojej wielkiej chwały przez orka, który władał nim i mnie uwięził, to i przez baardzo długi moment byłem uwięziony w runie, bo jakiś demon mnie sfajczył do stanu nieużywalności...
Muszę znaleźć sposób na ochronienie się przed ogniem. Wiem, że mój lud dysponował czymś, co umożliwiało nawet najmniejsze przystosowanie się do ognia. I lodu. Ale gdzie ja u licha teraz znajdę takiego, co ma ten sekret?
Zrobiłem minę wyrażająca totalną dezaprobatę. Gdybym miał drzewo, duży kamień, młot to mógłbym przebić się przez ścianę obok... a tak... muszę czekać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
1Magol
Skrytopisarz
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hobbiton
|
Wysłany: Czw 17:28, 14 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Spalił mi się dom... - Troll śmierdzi nie mam wieprzowiny - no trudno. przynajmiej jeszcze żyję...
Będąc za wrotami spostrzegłem że nie przedstawiłem się - nie miałem zbytnio czasu się przedstawić - ciągnąłem dalej, nie zauważyłem że zaczął płonąć ogień... - Zwą mnie Marcus, Marcus Maev - obróciłem się zobaczyłem płomienie - Na Nora! - głosy były niezbyt zrozumiałe ale po dłuższej chwili rozumiałm wszystko. Miałem tylko nadzieję że odkryjemy co zrobić. - Pamiętacie co mówiłem przed przejściem przez wrota? Chyba zaraz to odwołam...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Czw 20:03, 14 Paź 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sknerus
Zaklinacz słów
Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Eloni
|
Wysłany: Czw 18:07, 14 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Musiałem udawać kaszel, żeby stłumić śmiech. Pytanie Drisha skierowane do drzwi mnie po prostu zmiażdżyło... Gdybym był sam, to zapewne tarzałbym się teraz na ziemi.
Popatrzyłem się na bramę.
Och, jaki cudowny ogień! - Pomyślałem z zachwytem. Ogień zawsze przyciągał moją uwagę. - Lutnia... Gdybym miał tu swoją lutnię... - Płonąca brama piekielnie natchnęła mnie do gry - Przypływ weny, bez możliwości jej wyładowania, o tak - pomyślałem ze złością.
Moje stwardniałe od wieloletniej gry palce zaczęły się układać w powietrzu, tworząc wzór chwytów...
Troll nieco śmierdział. W sumie to bardzo śmierdział, ale trzeba to jakoś znieść. Nie samymi przyjemnościami się żyje.
Spoglądnąłem na płonący Mulandir. Widok płomieni pożerających powoli wszystko na swojej drodze wprawiał mnie w dziwne podniecenie. Żar płomieni dało się czuć nawet z takiej odległości. Potężny pożar.
Na myśl przyszło mi przywołanie szkieletu... Pięknie by pasował do tego krajobrazu, ale nie mam zamiaru marnować cennej energii magicznej.
Zastanawia mnie po co Hokan nas wysłał tutaj... Przecież jest magiem kręgu, sam by to załatwił lepiej...
Omiotłem spojrzeniem towarzyszy. Przyszło mi z nimi spędzić bliższą przyszłość. Miejmy nadzieję, że nie popadniemy w kłótnie...
Szukałem jakiegoś kamienia, który nadawałby się do siedzenia. Niestety okolica była płaska, a ja nie znoszę stać bez ruchu...
- No trudno - pomyślałem i zacząłem powoli chodzić w kółko.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sknerus dnia Czw 18:10, 14 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Pią 13:22, 15 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Co zdziwiło i - nie ukrywajmy - nieco pokrzepiło Drisha, ogień praktycznie nie wydzielał ciepła. Nie poparzył dłoni elfa, gdy ten zbliżył rękę do wrót. Płomienie nie łaskotały palców. Zaskoczony drow sięgnął dalej. Tym razem płomienie po prostu przebiły jego dłoń na wylot, rozmywając się i łamiąc na kilka części. Po chwili ogień zniknął. Nie zgasł, po prostu zniknął.
Drish pchnął drzwi, które stanęły otworem.
Mulandir zapraszał...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Drakon Arach
Zaklinacz słów
Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:30, 15 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Na widok przechodzącego Drish'a przez płomienie i ich nagłe zniknięcie ożywiłem się.
- Tak! Można iść dalej! - zawołałem i ruszyłem tuż za mrocznym elfem z wyraźnym ożywieniem i animuszem. Długo tu nie posiedzieliśmy, co w pewnym sensie dodało mi jeszcze dodatkowej energii. Przynajmniej te durne zagadki rozwiążą moi kompani...
Dla mnie jednak priorytetem było znalezienie broni. By można bło się bronić i coś zmiażdżyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Sob 14:19, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
W prawo, lewo, później po schodach w górę, zawrócić, po schodach w dół, następnie w prawo, prosto, znowu w prawo, dalej dwa razy w lewo...
- Prawda, że szybko znaleźliśmy? - Ucieszył się Ismail, gdy weszli do kolejnego, identycznego korytarza. Na jego końcu - o dziwo - nie było żadnego rozgałęzienia. Tylko delikatnie uchylone do wewnątrz drewniane drzwi zasłaniały drużynie widok.
Podeszli do nich, a one nie zapłonęły. Któryś z nich wydał ciche westchnienie ulgi, ale naturalnie żaden nie chciał się do tego przyznać.
Ismail pchnął drzwi. Otworzyły się z cichym zgrzytem.
Ugruk rozglądał się w poszukiwaniu jakiegokolwiek oręża, ale w bibliotece było tego nie więcej, niż na pustyni. Całkiem prawdopodobne, że nawet mniej.
Lecz oto znalazł.
Na wysokich regałach, do których przymocowane musiały być drabiny, ustawione były setki, jeśli nie tysiące Balistycznych Książek... no bo kto by czytał te oprawione skórą sterty papieru?
W olbrzymim, choć - przez regały - nieco ciasnym pomieszczeniu lekko śmierdziało... bardzo trudno określić ten zapach. Gryzł w nozdrza, pomimo tego, że był ledwie wyczuwalny. Jakby książki bardzo dawno temu przesiąkły smrodem gnijącego ciała i teraz powolutku i bezustannie go wydzielały.
W każdym razie, gdzieś tam prawdopodobnie była jedna z ksiąg, których szukali. A może nawet wszystkie cztery?
Weszli i zaczęli przeglądać zawartość, każdy zajął się innym regałem.
W niczym niezmąconej ciszy nagle pojawił się Hałas. Trzepot skrzydeł, i to sporych, dobiegł z odległego zakątka pomieszczenia.
Nieprzyjemny zapaszek urósł do rangi upiornego smrodu. I faktycznie, zalatywało gnijącym ciałem... sądząc po sile zapachu, mogło to być ciało trolla.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Drakon Arach
Zaklinacz słów
Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 14:32, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Mój jakże czuły nos wychwycił zapach, który często wyczuwałem w dawnych latach... albo mi się zdawało, że to właśnie on. Bo smród padliny i rozkładających się zwłok często spotykałem, ba musiałem do niego przywyknąć, bo w chwilach nieurodzaju lub braku pożywienia, nawet trzeba było jeść padlinę... skrzywiłem się do wspomnień. Ten słodko - odpychający smak gnijącego mięsa. Czasem nawet musieliśmy jeść własnych braci... i ten zapach bardzo mi się skojarzył do tego, co teraz wyczuwam w tej sali. Czyżby tu umierał jeden z moich pobratymców? A może to pułapka? I tak nie mam broni... a książki niech sobie czytają moi kompanii. Muszę to sprawdzić. Lepszy muchomor niż nic...
Powolnym krokiem nie dając totalnie żadnego znaku kompanom ruszyłem za zapaszkiem. Węszyłem głośno i cicho warczałem jak przystało na trolla. Chwilowo nie interesował mnie książka. Bardziej interesowało mnie źródło zapachu... lekko zaniedbywałem ostrożność przez to, ale czasem nasłuchiwałem i się rozglądałem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinrael
Mocarz klawiszy
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 479
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:26, 16 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
... Zamierzałem przejść przez te drzwi, choćbym miał je zeżreć i o dziwo, udało się! Reszta, jak gdyby nigdy nic, bez słowa podążyła za mną. "Założę się, że na samym początku olali sprawę i postanowili, że z założonymi będą czekać, aż drzwi ze znudzenia same się otworzą!" - grunt to myśleć optymistycznie. Tego mi brakowało. Nawet Ismail wydawał się czymś zaniepokojony, ale po chwili cała drużyna znalazła się po drugiej stronie. Jakiś czas, całą gromadą szukaliśmy budynku, aż Ismail oświadczył, że właśnie trafiliśmy. Nie marnując czasu, wszedłem do wewnątrz. Obejrzałem się za siebie, patrząc, czy nikt za nami nie podąża. Zostawiłem otwarte drzwi, tak na wszelki wypadek...
Wewnątrz było cicho... bardzo cicho. Cisza niemiłosiernie kuła mnie w uszy. Podążałem za przewodnikiem. Poczułem nieprzyjemny zapach, ale byłem święcie przekonany, że to Ugruk ma wzdęcia, więc z nikim nie podzieliłem się tym faktem. Długo błądziłem po korytarzach razem z resztą. Miałem dziką chęć, by wygarnąć Hokanowi co myślę o jego zadaniu, ale akurat nie było go w pobliżu. "W prawo... w lewo... o, schody! No kuźwa, teraz na dół?" - sytuacja stawała się napięta.
Po jakimś czasie stanąłem przed wejściem do komnaty. Po chwilowej wymianie spojrzeń z resztą drużyny, Ismail lekko uchylił drzwi. Na szczęście te się nie odezwały. Wszedłem do jednego z większych pomieszczeń w budynku. Mojemu bystremu oku nie uciekły... regały z książkami. Mnóstwo regałów z książkami czekało właśnie na nas. Mieliśmy szukać "Tańca Żywiołów". "No trudno, prędzej czy później któryś z egzemplarzy trafi w nasz ręce" - pokrzepiłem się, z dość mizernym skutkiem. Na szczęście otuchy dodała mi myśl, że nie zostałem motywatorem. Każdy z nas (w tym oczywiście ja! Wcale nie odszedłem na bok i nie udawałem, że szukam!), sprawdzał po kolei różne księgi. Na pierwszy rzut oka, duża część z nich wcale nie miała tytułów. Jako, że nie miałem nic lepszego do roboty, wziąłem pierwszą lepszą lekturę i pobieżnie przejrzałem. Na szczęście nie musiałem się zbytnio męczyć, bo wszystkie strony były puste. Na grzbiecie było napisane: "Czerwony berecik". "Berecik? A co to w ogóle jest berecik?" - nurtujące pytanie buszowało mi w głowie. Dałem sobie jednak z nim spokój, wyrzucając książkę za plecy. Pociągnąłem nosem raz i drugi. W końcu zapytałem:
- Czujecie? - zwróciłem się do kompanii. Od początku coś było nie tak, dojście tutaj było zbyt proste.
Wszyscy wyglądali jednak, jakby mało się tym przejęli. Wszyscy, oprócz Ugruka. Wyglądał na przejętego całą tą sytuacją. Gdzieś niedaleko zatrzepotały skrzydła. Zacząłem poważnie traktować sytuację i natychmiast wyostrzyłem zmysły. Odór zgnilizny penetrował moje nozdrza tak mocno, że zasłoniłem nos ręką. Miałem zamiar powiedzieć Ugrukowi, by poszedł sprawdzić dziwne odgłosy, ale on sam, jakby czytając mi w myślach, zaczął węszyć i nasłuchiwać. Smród stawał się nie do zniesienia. W razie niebezpieczeństwa. Gdy troll zniknął za regałem, dopowiedziałem:
- Powinniśmy trzymać się razem. Niech nikt zbytnio się nie oddala - dodałem zapobiegawczo. Nikt chyba ani myślał się oddalać. No, poza Ugrukiem...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vinrael dnia Sob 15:45, 16 Paź 2010, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sknerus
Zaklinacz słów
Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 358
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Eloni
|
Wysłany: Wto 17:54, 19 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Smród gnijącego ciała... Jeden z najgorszych. Pierwszą styczność z nim miałem w dzieciństwie i od tamtej pory go nienawidzę.
Gdy moja ręka sięgała do gigantycznej, czerwonej książki, usłyszałem trzepot skrzydeł. Wzdrygnąłem się i poczułem charakterystyczne uciśnięcie w żołądku. W sumie lubiłem to uczucie, jeśli miało ono związek z nietrafieniem w schodek...
Czyżbym miał halucynacje słuchowe? To pytanie krążyło mi po głowie. Odpowiedź przyszła sama, gdy rzuciłem okiem na towarzyszy. Również szukali źródła dźwięku. Zacząłem się niepokoić...
Troll. Odważny czy głupi? Jako jedyny się tam zapuścił... Powinniśmy się trzymać razem, tak jak wspomniał Drish.
W dodatku niepokojąco prosta droga. Jestem wręcz pewien, że zaraz będzie jakieś jebut... I będzie nieciekawie.
Czekając na ruchy towarzyszy podparłem ręką brodę, tworząc pozycję myśliciela.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sknerus dnia Śro 16:54, 20 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
1Magol
Skrytopisarz
Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hobbiton
|
Wysłany: Sob 21:55, 30 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Wędrówka po tych "archiwach" to najgorsza rzecz jaka mi się przytrafiła! - myśląc "optymistycznie" szedłem dalej...
Idziemy, idziemy, idziemy, idz... - W tym momencie weszliśmy do kolejnego pomieszczenia o dziwo, było ono inne - O wreszcie coś innego! - Krzyknąłem - Ile można było czekać na Nora?! - uśmiechnąłem się i powędrowałem na przód grupy - Teraz wystarczy poszukać tej, tej - spojrzałem się na "regałki" - ksi... ąż... ki.... O w mordę! Czy Rohenowi przypadkiem - tu się obróciłem żeby zobaczyć czy nie ma go obok - piorun w łeb nie pierdolnął?
No cóż trzeba szukać... Idziemy więc dalej.
Po kilku minutach obruciłem się i... - co za smród! - To pewnie ten chędożony Troll - pomyślałem - Ale gdy Troll się oddalił nadal to czułem, tylko jakoś wyraźniej. Poszedłem kawałek w przód grupy - To zgnilizna! - me myśli wibrowały - Lepiej trzymać się razem... Wnet zaciągnąłem trochę powietrza i zacząłem po cichu nucić sobie piosnkę wojenną [Jest to hymn OHM z "Wiedźmina"] by dodać sobie otuchy:
Hooouuuu! Hooouuu! Hou!
Czekajcie, klienty!
Wnet wam pójdzie w pięty!
Rozleci się ten burdel
Aż po fundamenty!
Hoooouuuu! Hooouuu! Hou!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez 1Magol dnia Nie 12:58, 31 Paź 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ari
Arinistrator
Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 26 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Piekła, a skąd?
|
Wysłany: Pon 14:01, 01 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Rzuty obronne - siła woli (Int.):
Marcus: 33/42;
Drish: 7/40
Randarol: 13/45
Ugruk: 16/20
*
Ugruk, rzut na wytrzymałość: 77/46
Mroczni elfowie i Ismail przylgnęli do siebie plecami, tworząc kanciaste koło. Dobyliby broni, ale nie mieli nic w zanadrzu. Ugruk poszedł na przeszpiegi.
Między regałami zaczęły przesuwać się ledwie dostrzegalne czarne kształty. Nie podchodziły bliżej, cały czas błyskawicznie przemykały gdzieś na skraju widzenia elfów.
Smród nasilał się. Gdzieś rozległ się trzask – jakby coś ciężkiego, metalowego, uderzyło o regał.
Troll oddalał się od reszty, brnął za smrodem jak dziecko wyczuwające matkę po zapachu i łaknące jej kojącej obecności.
Skręcił w prawo. Jakiś instynkt wszczepiony przez Zaracha podpowiedział mu, że ktoś tu przed chwilą był. Że ktoś, lub coś, bawi się z nim w kotka i myszkę. Odruchowo zwolnił kroku. Smród uniemożliwiał mu wyłapanie delikatnej woni ludzkiej, elfiej czy zwierzęcej. W takich warunkach mógłby wywąchać tylko nieumarłego.
Cienie przemykały. Słowa piosnki Marcusa powracały, dziwnie wypaczone, ze wszystkich stron. Głosy, które naśladowały echo, nie należały do ludzi, elfów, krasnoludów, nawet orków. Były strasznie wysokie, jęczące…
- Spójrzcie – Randarol wskazał dłonią odstęp między regałami. One tak jakby wychodzą z końcówki jednego regału i toną w następnym. Nie są prawdziwe.
Miał rację. Po chwili dostrzegli to wszyscy.
- Ktoś się tu bawi umysłami. – Mruknął Ismail, rozglądając się wokoło. – Najpierw te płomienie, teraz cienie…
Po niezmierzonym odcinku czasu ustały, zakłopotane faktem nieprzestraszenia nikogo z obecnych. Jednak głosy nadal, choć coraz ciszej, odbijały wypowiadane słowa.
Ugruk zatoczył koło wokół jednego z naładowanych księgami regałów. Uczucie „kotka i myszki” nie mijało. Musiał być niedaleko.
Ziemia zadrżała. Przed oczyma trolla rozbłysło amarantowe światło. Ułamek sekundy potem dołączyły do niego tęczowe gwiazdy i rozbłyski, gdy ciałem Ugruka wstrząsnął nieopisany ból. Zgniatacz aż zawył, eksplodująca z pleców agonia zmusiła go do klęknięcia. Spojrzał w górę i już wiedział, gdzie jest jego myszka.
Wysoko ponad jego możliwością doskoku, na szczycie regału, kucał szkielet, choć gdzieniegdzie zachował resztki skóry czy mięśni. Purpurowe iskry tryskały z czaszki zatkniętej na trzymanym przezeń kosturze. Ciało nieumarłego otulone było prostą szatą, pobrudzoną i podartą. Kontrastował z nią zdobiony napierśnik złotego koloru. Uciętą u góry czaszkę ozdabiał hełm ze skrzydeł nieznanego trollowi stworzenia. Miejsca nieosłonięte długimi rękawami szaty były otoczone bandażami, z wyjątkiem dłoni. Do paska okalającego talię na długim, metalowym łańcuchu, przymocowana była stara, gruba księga. W tej chwili unosząca się leniwie tuż obok właściciela i otwarta na mniej więcej środku grubości.
Nieumarły zaczął mówić, dziwnymi, zgrzytającymi głosami w liczbie dwóch, ale Ugruk nie był w stanie zrozumieć ani słowa. Prawdopodobnie mówił w nieznanym trollowi języku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Drakon Arach
Zaklinacz słów
Dołączył: 22 Kwi 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:12, 01 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Smród zaprowadził mnie nie do broni, a do przeciwnika. Na dodatek władał magią. I to wstrętnie bolesną...
Widząc trupa, który wypowiadał jakieś niezrozumiałe zdanie nagle trzasnął mną instynkt. W mojej głowie nagle pojawił się obraz wielu przeciwników, którzy też takie słowa wypowiadali... i najczęściej po tym następowały te paskudne zaklęcia...
Ryknąłem ogłuszająco by zdekoncentrować lub zagłuszyć albo jeszcze zlać słowa inkantacji w jeden głośny bełkot. Wstałem i rzuciłem się całą masą na regał, na którym stał szkielet. Gdybym go wytracił z równowagi... to byłby sukces. Jeszcze większym sukcesem okazało by się wywrócenie regału wraz z szkieletem... wtedy miałbym idealną szansę na danie mu po czaszce... albo na zgnieceniu go. Gdyby regał się nie przewrócił to uderzam, kopie i próbuje przeciążyć regał by się wywrócił. Musze przeszkodzić szkieletowi w dokończeniu tych słów. Nie przestaje też ryczeć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vinrael
Mocarz klawiszy
Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 479
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 13:51, 02 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
"Ależ tu cuchnie!" - w obecnej chwili trudno było mi skupić się na czymś innym. Powoli jednak zacząłem się przyzwyczajać i nie musiałem już zasłaniać nosa dłonią. Ugruk długo nie wracał. Nie martwiłem się, po prostu w takim momencie najgłupszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić to strata kompana. W międzyczasie, Marcus zaczął coś nucić. Denerwowało mnie to burczenie, więc zbeształem go wzrokiem i przecząco pokręciłem głową. Przeciwnik, czy też przeciwnicy mogliby nas z łatwością znaleźć. Dało się słyszeć nieprzyjemne skrzypienie, a smród narastał. Razem z Ismailem i mrocznymi elfami utworzyliśmy wokół siebie koło. Rozglądałem się, wypatrując jakiegoś znaku obecności oponenta. Odruchowo dobyłem broni i... wyciągnąłem powietrze. "Niech go szlag!" - czułem, że z przyjacielem Hokana będę musiał poważnie porozmawiać. "Co za debil pozbawia wszystkich broni i wysyła po książki, prosto w łapska..." - nie miałem czasu, by zastanawiać się nad intelektem Rohena, coś niedaleko się poruszyło. Zdecydowanie nie był to Ugruk, w końcu jego kroki nie należą do najcichszych. Jednak i jego nie było teraz słychać. Wolałem nie ryzykować i go nie wołać, by nie narażać wszystkich, ale jeśli go oleję, to być może znowu będę musiał go ratować, na co kompletnie nie miałem ochoty.
Fetor stawał się nie do zniesienia, szczypał w oczy i gryzł drogi oddechowe. Znów musiałem przyłożyć dłoń do ust. Podczas gdy wszyscy wypatrywaliśmy niebezpieczeństwa, niedaleko rozległ się kolejny trzask. Moment później dały się słyszeć pojękiwania, których miałem serdecznie dość już po chwili. Naraz usłyszałem Randarola, jak prawił o cieniach wychodzących z regałów. Ismail zaś poinformował nas, że mamy do czynienia z magią umysłu. Jakiś czas potem, cienie zniknęły, aczkolwiek chyba nikt się już tym nie przejął. Nie było jednak czasu, by spokojnie pomyśleć, co dalej, bo wnet odwróciłem głowę w kierunku, z którego darł się troll. Najwyraźniej coś go musiało dopaść. Postanowiłem działać.
- Idę sprawdzić, co się dzieje. Zostańcie tutaj, przygotujcie zaklęcia i bądźcie w pogotowiu! - rzuciłem do reszty, oddalając się. Wiedziałem, gdzie mam się udać. W odległości niewielu kroków błyskało nieco przyćmione, purpurowe światło. W dodatku to stamtąd nadchodziły dzikie okrzyki Ugruka i inne, nierozpoznawalne odgłosy.
Liczyła się każda sekunda, więc pobiegłem czym prędzej w stronę walczącego kompana. Światło stawało się wyraźniejsze. Widziałem, jak pozbawiony broni troll siłuje się z regałem. Bezzwłocznie zadecydowałem, że mu pomogę. W milczeniu nabiegłem na regał, by z impetem na niego wpaść i przewrócić. Miałem nadzieję, że Ugruk nie okłada go nie mając w tym żadnego celu. W ostatnich momentach dostrzegłem na samej górze jakieś człekopodobne kształty i źródło rozbłysków. "A więc to jest nasz przeciwnik..." - domyśliłem się. W tym momencie miałem ochotę tylko i wyłącznie skopać mu rzyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|